Bo nie jestem ofiarąMuzyka: Curly Heads - "Till you got me"
Nie miałem na myśli tego i wiem, że Ty też nie kochanie
Teraz wszyscy są przed drzwiami
16 listopada 1999
- O czym
ty, do cholery, mówisz?!
Zdenerwowany
głos wypełnił bar, poruszając dymem z papierosów. W pomieszczeniu unosił się
zapach tytoniu, drewna i wody kolońskiej, a światło było tłumione przez ciężkie
żaluzje. Wszędzie siedzieli mężczyźni, w rozpiętych garniturach i rozwiązanych
muszkach lub krawatach.
- Mówię, że
nie jestem w stanie wykonać swojego zadania – odparł wyższy mężczyzna chłodno i
spojrzał twardo na swojego rozmówcę.
- Obydwoje
dobrze wiemy, że musisz je wykonać.
Od tego wszystko zależy!
- Jest
jeszcze wiele innych sposobów! Nie musimy posuwać się do czegoś takiego.
- Za
niewykonywanie rozkazów postawią cię przed plutonem egzekucyjnym, a mnie zmuszą
do odejścia z Rady!
- Nie
obchodzi mnie to! – krzyknął, wstając z krzesła. Cała jego postać emanowała
desperacją i rozpaczą. Nikt nie zwracał na to uwagi. Traktowano go jak
kolejnego słabego kolesia, który nie zgadza się na warunki umowy lub jak
dłużnika, który nie jest w stanie oddać pożyczonych pieniędzy. Dopiero, gdy
nieco się uspokoił, kontynuował: - Musimy znaleźć inny sposób.
- Nie! To ty musisz wywiązywać się ze swoich
obowiązków! – Drugi mężczyzna również wstał. – Pamiętaj, co zyskamy za
poświęcenie jednego marnego życia.
Wyszedł.
Seth został całkiem sam w sali
pełnej ludzi. Opadł na krzesło jakby uszło z niego całe powietrze i pokazał
ręką, żeby dolano mu jeszcze whisky. Wypił wszystko za jednym razem. Otarł
twarz z potu, który nagle zrosił jego skórę, poprawił ubranie i wyszedł,
zostawiając na stoliku banknot.
Bez słowa wsiadł do samochodu i
pojechał do restauracji, w której zostawił Hermionę. Ona i jeszcze jedna
dziewczyna siedziały w osobnej sali, popijając powoli herbatę. Obydwie były do
siebie bardzo podobne pod względem wyglądu, ale charakterem i obyciem różniły
się jak woda i ogień. Hermiona w paru chłodnych słowach była w stanie obrócić w
pył wylewną i uczuciową wypowiedź Astorii Greegrass.
- Powiedz mi, od jak dawna jesteś
z Sethem, Hermiono?
- Od wczoraj – odpowiedziała krótko,
łamiąc herbatnik na mniejsze kawałki i zanurzając je w herbacie.
- To niemożliwe! – zawołała Astoria
tak donośnie, że jedno ciasteczko wypadło z rąk Hermiony na podłogę. – Znam
Setha od ponad roku i jeszcze nigdy nie przedstawiał nam swojej partnerki, nie
będąc z nią przez przynajmniej trzy miesiące. Na pewno niewiele o nim wiesz,
prawda?
- To nie jest dziwne, biorąc pod
uwagę, że znamy się od dwóch dni.
- Nie opowiadał ci nawet czym się
zajmują z moim ukochanym? – zdziwiła się dogłębnie Astoria, nie dając Hermionie
czasu na odpowiedź i uznając jej trwające sekundę milczenie za przeczenie. –
Otóż on i mój ukochany zajmują się polityką.
- Polityką?
- Tak! Polityką! Mnie nudzą te
rzeczy, więc nigdy nie pytam mojego misia o szczegóły. Wiem tylko, że zasiadają
w jakiejś Wielkiej Radzie – odparła Astoria, robiąc w powietrzu znak
cudzysłowia przy dwóch ostatnich wyrazach. W końcu zamilkła, aby wypić herbatę.
- Astorio, przypomnij mi, jak
nazywa się twój ukochany? Bo, niestety, gdzieś mi to umknęło – zapytała
Hermiona po dłuższym milczeniu, choć tak naprawdę nigdy nie usłyszała nazwiska
tego „ukochanego”.
- Och, Draco Malfoy. A niedługo i
ja będę się tak nazywać – wybuchła piszczącym śmiechem, ale Hermiona nie
zwracała już na niego uwagi. Nie zwracała uwagi na nic. Nawet na Setha, który
nagle wszedł do pokoju.
Jedno z pierwszych pytań, które
zadała sobie w myślach, było dlaczego Draco wybrał taką głupią dziewczynę na
żonę? Ale sekundę odpowiedź pojawiła się w jej głowie i Hermiona nawet zaczęła
podziwiać Dracona za taki wybór: głupiutka dziewczyna, która nie interesuje się
zajęciem swojego „ukochanego”, nie zadaje niewygodnych pytań, a za to ma
wydatny biust, którym chwali się przed wszystkimi.
- Witam, panie – Seth uśmiechnął
się szeroko i usiadł obok Hermiony, całując ją w usta. Obydwoje byli świetnymi
aktorami. Grali nawet przed sobą. Szkoda tylko, że publika była tak nieliczna.
- Seth, widziałeś gdzieś mojego
Draco? – zapytała Astoria, a Seth minimalnie drgnął.
- Przykro mi, ale nie. Wsiedliśmy
do osobnych samochodów, ale jestem pewien, że niedługo do ciebie dołączy.
- Skarbie, wiem, że masz jeszcze
sporo pracy, więc może już pojedziemy? – zapytała Hermiona, chcąc się w końcu
uwolnić od tej irytującej Astorii. Z drugiej strony, chciała dokładnie wypytać
Setha o to, kim w ogóle jest.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi,
że współpracujesz z Draconem Malfoy’em? – zapytała Hermiona, kiedy znaleźli się
w końcu sam na sam w gabinecie Setha.
- Jakoś nigdy nie było okazji –
odparł, robiąc dobrą minę do złej gry.
- Mój chłopak współpracuje ze śmierciożercą,
cudownie! – zawołała ironicznie. – A może sam nim jesteś?
Zapadła głęboka cisza. Obydwoje
dobrze wiedzieli, jaka padnie odpowiedź.
- Popełniłem w przeszłości
największy błąd mojego życia. Gdybym tylko mógł cofnąć czas, nigdy bym nie
przeszedł na stronę Voldemorta. Byłem tchórzem bez wartości. Ale to się
zmieniło, uwierz mi.
W jego oczach widać było błaganie
i szczerość. Zbliżył rękę do policzka Hermiony, ale ona się odsunęła. Nagle
jakby coś ją olśniło, zaczęła mówić szybko, zdenerwowanym i zaskoczonym tonem.
- Wiedziałeś dobrze, kim jestem,
kiedy jechaliśmy pociągiem. Specjalnie usiadłeś obok mnie, chociaż wagon był
prawie całkowicie pusty. Kartkę, którą potem mi dałeś, miałeś już przygotowaną.
Wiedziałeś, że jestem w tym pociągu, że nie wiem, dokąd jadę. Wiedziałeś, że
nie mam dużo pieniędzy, więc zaproponowałeś – a raczej zmusiłeś mnie – do
mieszkania tutaj. Teraz na pewno wszystkie drzwi są zamknięte i obstawione
strażą. Zamknąłeś mnie tu jak w więzieniu…
- Zakochałem się w tobie, odkąd
się o tobie dowiedziałem – skłamał, przerywając jej. – Wykorzystałem swoją
pozycję do odnalezienia cię. Hermiono… - Zbliżył się do niej ostrożnie,
niepewnie chwytając jej podbródek tak, żeby patrzyła prosto w jego oczy. –
Kocham cię.
Przez dłuższą chwilę patrzyli
sobie w oczy, gdy nagle Hermiona odsunęła się i wyszła z pokoju. Spędziła
resztę dnia w bibliotece, próbując przemyśleć całą tą sprawę. Seth wydawał się
mówić prawdę, ale to wszystko było zbyt podejrzane. Poza tym, on był
śmierciożercą! Był jednym z ludzi, którzy uczynili z jej życia piekło.
Seth siedział samotnie w swoim
gabinecie i nie wychodził stamtąd przez kilka godzin, które były dla niego
torturą. Bił się ze swoimi myślami i uczuciami, nie wiedząc, co robić dalej. Kiedy
na wielkim zegarze w holu wybiła północ, wstał i udał się do swojej sypialni,
mając nadzieję spotkać tam Hermionę.
- Wierzę, że się zmieniłeś –
usłyszał jej głos, gdy tylko zamknął za sobą drzwi. – Nie będę pytała o twoją
przeszłość, jeżeli ty nie będziesz pytał o moją.
- Zgoda.
Kiedy leżeli w łóżku, objęci i
bliscy zaśnięcia, Seth mruknął ochrypłym głosem.
- Jesteś zarazem najlepszą i
najgorszą rzeczą, jaka mi się kiedykolwiek przytrafiła.
- Słucham?
- Nic, śpij już.
_______________________
Wiem, że nie pisałam nic przez bardzo długi czas, ale teraz akcja powinna się rozwinąć, więc może będzie mi szło szybciej :P Nie będę się tłumaczyła, dlaczego tak długo nic nie pisałam, bo to nie ma znaczenia. Postaram się dodać następny rozdział do połowy stycznia, ale niestety, niczego nie mogę obiecać. Mam nadzieję, że ktokolwiek skomentuje ten rozdział, bo pod poprzednim nie było zbyt wielkiego odzewu, a powoli nie widzę sensu pisania tylko dla siebie.
Udanego Sylwestra i do usłyszenia za dwa tygodnie! <3